40. Cytatu
nie ma na początku. Dlaczego – dowiecie się, gdy przeczytacie. Dotarliśmy do
końca, za co serdecznie dziękuję wszystkim, którzy śledzili losy Lany i Lokiego oraz zaufali, że ta
historia może się skończyć dobrze. Mam nadzieję, że każdy z Was wyniesie z tego
tekstu coś dla siebie.
Epilog
Wszystko było
inaczej. Wszystko, czego dokonał, zostało mu odebrane, nawet Asgard został
gdzieś daleko, nieosiągalny. Po wszystkim wrócił z Laną do jej domu i usiadł w ciszy przy oknie, wpatrując
się w obraz za nim ze wzrokiem, który – o dziwo – nie wyrażał rozpaczy i
nicości. To był wzrok pełen nadziei, bo przecież świat, na który patrzył, stał
przed nim otworem. Czekał tylko na ruch Lokiego, który dopiero po kilku
tygodniach poczuł, że z jego barków ściągnięto wielkie brzemię. Koszmary, które
przytrafiały mu się tak często,
zniknęły. Przestały go dręczyć wspomnienia, choć przecież nie stracił
pamięci. Sęk w tym, że ręce ukochanej, jej dobro, jej wiara i nadzieja
zacierały wszystko, co złe. Doświadczał teraz, jak każdy normalny człowiek,
zwyczajnie ludzkiego strachu, bólu i smutku, ale wierzył, że o ile nadludzkie
moce są tym, co umacnia bogów, o tyle emocje są tym, co daje siłę ludziom. Tak
więc chłonął każdy dzień całym sobą. Z czasem nauczył się nie tylko pokonywać
te złe, ale też czuć te dobre. Zaczął zdobywać przyjaciół, nauczył się ufać
ludziom i okazywać im dobro. Przede wszystkim nigdy już nie powiedział, że
stracił wszystko, choć może i miał do tego prawo, patrząc przez pryzmat
ostatnich wydarzeń. Ale czy tak naprawdę nie było warto?
Mijały dni,
tygodnie i miesiące, a jego życie z dnia na dzień stawały się lepsze. Z boga
kłamstwa przeistoczył się w człowieka prawdy. Oczywiście nie stał się z dnia na
dzień wzorem cnót i zalet, bo niełatwo jest zmienić się o sto osiemdziesiąt
stopni, ale starał się, a to było najważniejsze. Za swoje trudy otrzymywał
codziennie nagrodę – Lanę u swego boku. Poza tym to właśnie ona miała
największą zasługę w jego przemianie. Pokazała mu, że życie to nie pole walki,
ani nowe tereny, które nakazano mu zdobywać, a raczej parkiet w wielkim zamku,
w którym trwa wystawny bal. I tak Loki nauczył się tańczyć na tym parkiecie,
choć nie zawsze w rytm muzyki, zresztą jak my wszyscy, którzy często potykamy się
w tym tańcu, ale nie poddajemy się, bo wiemy, że tańczy się z partnerem, a on
poda nam zawsze rękę, gdy upadniemy.
Te wszystkie
jego wysiłki, te starania i trud, z jakim udało mu się zbudować to wszystko,
wreszcie zaowocowały szczęściem tak ogromnym, że nawet on nie umiał go pojąć.
- Proszę, może pan wejść i zobaczyć syna –
powiedział któregoś kwietniowego popołudnia lekarz, gdy siedzący na korytarzu
Loki umierał z niecierpliwości. Lana właśnie urodziła ich dziecko. Wszedł do środka
z oczami błyszczącymi od łez, a gdy zobaczył swoją żonę z dzieckiem u boku,
dziękował wszystkim bóstwom na świecie, że pozwoliły mu stracić te cholerne
boskie moce, przegrać walkę o tron i znaleźć się tutaj.
- Weź go na ręce. Uśmiecha się do ciebie –
powiedziała Lana, podając mu syna. Loki wziął dziecko w ramiona tak delikatnie,
jak gdyby trzymał na jednym palcu najkruchszą porcelanę. Patrzył na syna, jakby
ten był ósmym cudem świata. Usiadł obok żony, a ona go przytuliła.
- Zobaczy,
jaki jest do ciebie podobny – powiedział, uśmiechając się szczerze.
- Oczy ma po tobie – rzekła Lana. Była to
prawda. Mały Angel odziedziczył oczy po swoim ojcu i patrzył nimi ufnie na
swoich rodziców, którzy gotowi byli postawić świat na głowie, żeby jego życie
zamienić w raj.
Kilka dni
później, gdy wrócili do domu, a Loki zajmował się malcem, Lana wreszcie
postanowiła zrobić coś, o czym myślała od dawna. Usiadła za sztalugą z pędzlem
w ręku i malowała zawzięcie kilka godzin. Uznała, że to, co namalowała wiele
miesięcy temu, teraz nie było odzwierciedleniem prawdy. Przypomniała sobie, jak
trudno było jej wybrać kolor, którym miałaby namalować oczy Lokiego. Teraz nie
miała już z tym kłopotu, bo odkąd zaczęły błyszczeć życiem, widać było wyraźnie
ich barwę. Malowała go więc tak, jak widziała, jak go czuła. Była tak wdzięczna
losowi za wszystko, co ją spotkało, choć nie brakowało w tym i cierpienia. Bała
się nawet pomyśleć, co by było, gdyby pewnego zimnego wieczoru nie przyłożyła
Lokiemu w twarz i nie wzięła go za czubka potrzebującego pomocy. Uśmiechała się
za każdym razem, gdy jej o tym przypominał. Teraz, gdy skończyła ten nowy
portret, westchnęła głęboko – wreszcie czuła spokój, którego szukała od tak
dawna. Była na swoim miejscu w świecie, razem z osobami, które kochała całym sercem.
Po wielkich
wojnach nawet niektórzy członkowie TARCZY przekonali się do niego, wobec czego
Natasha i Clint wpadali czasem na popołudniową herbatkę, a Tony i Pepper na
wieczornego drinka. Stark docinał Lokiemu tak długo, póki Pepper nie został
matką chrzestną Angela. Ojcem został Thor. Wybaczył bratu, choć nie było łatwo.
Minęło naprawdę wiele czasu, a Loki wykazał się pokorą i skruchą, jakiej brat
od niego oczekiwał. To właśnie sprawiło, że bracia znów byli braćmi.
Życie Lany i
Lokiego nie zawsze było bajką. Zdarzały się momenty, w których było im ciężko,
ale nie było takich, których nie przetrwaliby, idąc ramię w ramię.
Loki nigdy
już nie włożył korony Asgardu, nigdy już nawet nie przekroczył jego bram, ale
niczego nie żałował. Gdyby wiedział, jak potoczy się jego życie, pozostałby tu
już wcześniej i nigdy nie walczył. Nikt nie wiedział, czym sobie na to
zasłużył, ale od losu, poprzez doświadczenie, otrzymał już wszystko. On tak twierdził. Lana
zawsze mówiła, że się mylił. Miała na ten temat inne zdanie. Zawsze mu
powtarzała, że „Człowiek realizuje się tylko w miłości, w niej bowiem, w
kształcie krótkotrwałym znajduje obraz swego losu bez jutra.”
~ Albert Camus
Pięknie piszesz. Na prawdę, potrafisz sprawić, że człowiekowi serce mocniej bije, albo rozbija się na tysiące kawałków. Łzy same napływają do oczu i nie wiadomo dlaczego, czy ze strachu, ze smutku, czy po prostu z radości. Niektórym się wydaje, że przeżywanie tak mocno tego co przydarza się fikcyjnym postacią jest głupie, ale ty te postacie po prostu ożywiasz. Czytając o nich czułam obecność drugiego człowieka, nie bohatera opowiadania, który nie istnieje. Nie będę już smęcić, tylko na koniec dodam, że to jest mój ulubiony rozdział i dał mi do myślenia. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPiękne. Wybacz, że nic więcej konkretnego z siebie nie wyduszę, ale... To Piękne. Piszesz wspaniale, poatarzam się chyba nie po raz pierwszy. Aż zabrakło mi tchu, gdy to czytałam! Koniec... Idealny. Idealny epilog. Cudny, przewspaniały. Pozdrawiam Cię ciepło.
OdpowiedzUsuń- Fal, dawna Phantom.
naprawde fajby blog sporo się napracowałaś...
OdpowiedzUsuńPODOBA MI SIĘ... znasz może co§ w rodzaju bloga loki X darcy ?
Lokiemu w filmie przydałby się porządny strzał w tyłek, albo w twarz za te jego kłamstwa! Powinni mu znaleź jakąś laskę, najlepiej twoją Lanę ;) Nigdy nie lubiłam FF o Lokim, ale ten zdecydowanie był tym pierwszym, łamane przez, - najleprzym :) Wszystkie rozdziały, caluśki blog czytałam z zapartym tchem w jeden krótki dzień. Super talent! Najbardziej powalały mnie teksty Starka XD
OdpowiedzUsuńWiedziałam , że skończy się dzidziusiem ! Wiedziałam , że skończy się dzidziusiem !
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to opowiadanie ;-;
Więcej epillguu ;-;
Zasłużyłaś na miano królowej Asgardu - a nawet więcej ;')
Pozdrawiam :
Klaudia , Która Przeczytała Twój Blog W Jeden Wieczór.
Bez urazy ale chyba cię nienawidzę. Odebrać moc Lokiemu! On szczęśliwy z jakąś kobietą? To ostatnie owszem, ale zupełnie inaczej! Dziewczyno, on powinien zawsze być Lokim! Aroganckim, bezczelnym draniem o nietypowym poczuciu humoru! Za to go kocham, a ciebie nienawidzę za to że mi to zabrałaś, zabrałaś mi prawdziwego Lokiego! Żmija wstrętna podła! Miłość Lokiego nie ma być bajkowa, powinna być burzliwa i zmienna, w jednej chwili "Nienawidzę cię, zostaw mnie w spokoju!", a zaraz potem namiętny pocałunek. To cały Loki! Subtelność, manipulacja i wewnętrzny blask! Kobito jesteś okropna! On ma ... moc... czar i wdzięk. Jest jednocześnie wredny i czarujący. To Loki! A ty go zbeszcześciłaś! Jak śmiesz!
OdpowiedzUsuń