wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 39

 39. Krótko, bo to już naprawdę końcówka. Wszystko nam się rozwiązało. Następny rozdział, 40, będzie epilogiem. Dzięki wszystkim, którzy wytrwali! 


"Nic nie jest stracone, jeśli ma się dosyć odwagi, aby twierdzić, że wszystko jest stracone i trzeba zaczynać od zera"
~ Julio Cortazar

Nie zabrano ich do siedziby TARCZY, nie wtrącono również do więzienia, ani nie usiłowano zabić. Nie zmieniło to jednak faktu, że Lokiego wciąż ktoś trzymał na muszce, nawet wtedy, gdy miał skute ręce. On sam nie zamierzał nic robić. Nic, poza bronieniem Lany, bo gdyby to jej miała stać się krzywda, rzuciłby się jej na ratunek za każdą cenę. Tak czy inaczej - teraz jego myśli były zajęte owym warunkiem, który Fury przed nim postawi, żeby darować mu winy. Miał bardzo złe przeczucia. Wiedział, że Fury wymyśli coś, co pozwoli mieć TARCZY całkowitą pewność, że Ziemi nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jechali ciężarówką z kratami w oknach przez jakiś czas. W końcu zatrzymali się przed niewielkim budynkiem z kilkoma dziwnymi antenami na dachu. Obserwatorium. A więc dotarli do domu Jane Foster.
  - Loki, Stark, wysiadacie - zakomunikował Fury.  - Reszta obstawia budynek. Natasha, zostań z panną Hayes. - Natasha skinęła i uśmiechnęła się lekko do Lany, ale to nie pomogło. Dziewczyna z lękiem patrzyła, jak Stark wyprowadza jej ukochanego z ciężarówki.
  - Chcę sam porozmawiać z Thorem - warknął zaraz Loki.
  - Zanim utniesz sobie pogawędkę z bratem, najpierw wysłuchasz mnie - odparł dyrektor TARCZY. - Pamiętasz o tym, co mówiłem? Warunek, Loki, warunek. Chcesz zmyć z siebie winy, ale to nie będzie proste. Muszę dbać o bezpieczeństwo ludzi, od tego tu jestem.
 - Do rzeczy - pospieszył go, zbierając w sobie całą siłę woli, by nie powiedzieć za wiele.
 - Chodzi o to, że wiem, że tylko asgardzki bóg może zarówno odbierać jak i przywracać boską moc. Dlatego przywrócisz Thorowi jego moc. - Tego się Loki nie spodziewał. A może chcieli, żeby Thor go zabił, gdy będą walczyć? Ale druga część zdania powiedziała wszystko. - A gdy już mu ją przywrócisz, pozwolisz odebrać sobie swoją.
 - Co?! - wykrzyknął Loki, jakby porażony samą myślą, że mógłby utracić swoją boskość. Nie, tak się nie może stać. Przecież... cała jego tożsamość, całe jego życie, jego dokonania... to wszystko legnie w gruzach.
 - A co, sądziłeś, że zlecimy na ciebie jakieś fizyczne tortury? - prychnął Fury. - To nie jest wygórowana cena za fakt, że pozostaniesz na wolności. To jest moje ostatnie słowo - dodał, widząc, że Loki szykuje się do negocjacji.
 - Więc chcecie ze mnie zrobić zwykłego  smiertelnika, tak? Chcecie mnie upokorzyć do granic możliwości, mam rację?
 - Nie czas na patetyczne przedstawienia, panie ważny - mruknął Stark, lekko poklepując go po plecach. - To jak, decydujesz się, czy transakcja przerwana? No, chyba, że potrzebujesz chwili na przemyślenia, Asgard na pewno świetnie to zniesie.
 - Nie kpij ze mnie - warknął.
 - Naprawdę trudno się powstrzymać.
 - Stark,  uspokój się - upomniał go Fury. - Zgadasz się na to, czy mam w tej chwili zrobić ci sito z głowy? - Brwi dyrektora uniosły się w parodii zaciekawienia.
 - Nie mam wyjścia. Chcę teraz mówić z Thorem.
 - Wedle życzenia - zawołał Stark i popchnął go w kierunku domu. Przed wejściem czekali już Jane i Thor. Kobieta, na widok Lokiego cofnęła się instynktownie, za to Thor przybrał tak wściekłą postawę, że zdawało się, iż nie potrzeba mu nadludzkiej siły, żeby zabić Lokiego tu i teraz.
 - Co ten zdrajca tu robi? - wysyczał blondyn, nie spuszczając nienawistnego spojrzenia z brata.
 - Przyszedł ratować Asgard i chyba chce cię prosić o pomoc - wyjaśnił Stark, wciąż świetnie się bawiąc przy dręczeniu Lokiego.  - Tak się właśnie zastanawiał, czy lepiej zostać tarczą strzelniczą, czy pogadać z rodziną. Wybrał drugą opcję, ale nikt z nas nie jest pewien, czy wyjdzie mu to na dobre. W twoje ręce, Thor! - zawołał dziarsko, wypychając przed siebie Lokiego. Bracia stanęli twarzą w twarz. Obaj mieli twarze wykrzywione w wyrazie nienawiści.
 - Thorze, jako król Asgardu...
 - Jak śmiesz! - ryknął Thor. - Ty podła, podstępna kreaturo! Nie waż się tytułować tym mianem!
 - Zdobyłem koronę, JESTEM królem Asgardu, czy ci się to podoba, czy nie. Jednak musiałem ustąpić z tronu.
 - Nic mnie to nie obchodzi. Ja ci na pewno nie pomogę.
 - Nie masz pomagać mi. To Asgard cię potrzebuje.
 - I ty się o coś troszczysz? - prychnął pogardliwie Thor. Nie wierzył, by bestia bez sumienia i serca mogła się troszczyć o coś innego niż własne interesy. - Zjeżdżaj stąd, ty parszywa...
 - Mam ci przywrócić moc i osadzić cię na tronie - wypalił bez uprzedzenia Loki. Thor zamarł. Jego brat streścił mu, w telegraficznym skrócie, jak wygrał wojnę z Jotthunheim, jak Giganci wydali go przed Radą i wreszcie jak wybuchły bunty, które zagrażały jemu i Lanie. Thor milczał przez dłuższą chwilę.
  - Dlaczego miałbym ci wierzyć? Przecież na pewno masz w tym swój cel.
 - Nie - odparł Loki, czując w żołądku niemiły uścisk. Dopiero teraz uświadomił sobie, że istotnie, dla niego jest to sytuacja patowa. Jakikolwiek ruch nic by mu nie dał. Stał sam, pomiędzy rozwścieczonym tłumem w Asgardzie, wrogą TARCZĄ i Jotthunami, którzy chcieli go zabić. Przegrał. 
 - Robię to tylko dla Lany. I dla matki. Cały Asgard... nie jest już mój. Ale ty musisz wrócić. I to natychmiast, rozumiesz?
 - Jane? - spojrzał na swoją ukochaną, która wyglądała na równie zszokowaną. A więc teraz to ona, jak uprzednio Lana, miała porzucić ziemskie życie i udać się do innego świata? BOSKIEGO świata. - Jane, kochanie - mówił łagodnie - nie mamy czasu na decyzję. Jeśli się nie zgodzisz, to...
 - Nie zostawisz swojej ojczyzny w takim momencie. Wiem, jakie to dla ciebie ważne - pocałowała go w policzek. Wiedział już, że Jane nie będzie się zastanawiać. Wolała być z nim w innym świecie, niż w ukochanym miejscu bez niego. Loki, bez zbędnych wyjaśnień, gdy tylko uwolniono jego ręce z kajdanek, przyłożył dłoń do czoła swego brata i wypowiedział inkatacje. Wielka moc wstrząsnęła ciałem Thora, który zachwiał się i przez kilka minut starał się utrzymać pion. Jego brat czekał. Wiedział, co zaraz nastąpi. Nie ruszał się z miejsca, czuł tylko serce tłukące mu się o żebra, jakby przeczuwało, co się stanie i chciało się wydostać na wolność. 
 - Twoja kolej - powiedział, pochyliwszy czoło. Thor nie zawahał się. Tym samym gestem, którym brat przywrócił mu świetność, on mu ją odebrał. Loki poczuł się pusty, słaby i bezbronny. Stał teraz przed Thorem, królem Asgardu, potężnym bogiem, jako zwykły, śmiertelny człowiek. Nie wiedział, czy kiedykolwiek z tym się pogodzi. Przy zmysłach utrzymała go tylko jedna myśl - Lana była kilka kroków dalej. I choć teraz zmieniło się wszystko, to razem przetrwają.

3 komentarze:

  1. Mam łzy w oczach bo jestem pod wrażeniem jak Loki poświęcił się dla Lany, a z drugiej strony strasznie smutno mi się zrobiło, że to już koniec.
    Jak wcześniej wspomniałam - mam głęboko w sobie cichą nadzieję, że kiedyś jeszcze coś napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z osobą powyżej, również mam nadzieję, że kiedyś coś jeszcze będziesz pisać. Szkoda, że to koniec. Wielka szkoda. Nie sądziłam, że akurat TAK to się skończy, naprawdę. Świetnie piszesz, chyba się powtórzę - niestety nie pamiętam - Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. I przedemną ostatni rozdział ... naprawdę nie wiem czego mam się spodziewać :3
    A pewno czegoś szkuącego ♡

    OdpowiedzUsuń