poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 28

28. Loki zwiedził jeden świat, to teraz Lana zwiedzi drugi ;) Można by rzecz, że powracamy do pierwszej części opowiadania, do wojny między Asgardem i Jottunheim, więc jeśli ktoś nie pamięta, na co to Loki i Laufey się umawiali, odsyłam do rozdziału 2. Na pewno będzie łatwiej Wam wszystko zrozumieć ;)


"Zaw­sze trze­ba ma­nipu­lować między siłami zła i szaleństwa."
~ Isaac Bashevis Singer 
 
 

Członkowie TARCZY, którzy właśnie wylądowali w lesie, oniemieli. Strażnicy próbowali strzelać, Hawkeye celował w Lokiego strzałami, ale moc rozpędzonego Mjolnira powodowała, że Loki i Lana wznosili się w powietrze o wiele za szybko,  by jakikolwiek strzał dotarł do celu. Nawet Stark, który próbował ich ścigać, przy całej swej prędkości, musiał w końcu zawrócić.
 - Porwał ją?! - spytał od razu Kapitan Ameryka.
 - Nie - rzekł Iron Man, podnosząc przyłbicę swojej zbroi.  - Sama z nim odleciała.
 - To niemożliwe!
 - Też mi się tak wydawało - mruknął ponuro i spojrzał w niebo, ale oni już zniknęli. - Zabrał ją do Asgardu z jej własnej woli, ale nie winiłbym za to Lany. Omotał ją, albo użył jednej ze swoich boskich sztuczek, żeby była mu posłuszna.
 - Thor, to możliwe? - spytał Fury, ale odpowiedziało mu tylko piorunujące spojrzenie Natashy Romanoff, która pomagała Thorowi cucić Jane. Wydawało się, że limit cudów na dziś został wyczerpany, ale kobieta jednak przeżyła.
 - Spokojnie - mówił Banner, zbliżając się do nich. - Zaraz przewieziemy ją do szpitala. Wszystko będzie dobrze.
 - Nic nie będzie dobrze - warknął Thor przez zaciśnięte zęby.
 - Twój brat to kawał sukinsyna, ale...
 - Ja już nie mam brata! - wykrzyczał wreszcie i czuł, jak wściekłość, która go rozsadzała, rozrywa mu przy tym serce. Nie wyobrażał sobie nigdy, że będzie w stanie znienawidzić Lokiego - swojego przyjaciela, kompana, powiernika, towarzysza radości i smutków... Swojego brata. Kochał go tak, że nie dostrzegał w nim zła, którym, teraz to wiedział, Loki zawsze był, jest i będzie. Gdy ściskał Jane w ramionach i patrzył, jak jej organizm walczy resztkami sił o przeżycie, nie czuł już nawet rozpaczy. Czuł tylko pustkę, jakby wielką dziurę wyrwaną mu z duszy przez własnego brata.
 Jane przewieziono do pobliskiego szpitala, Thor został z nią. Hawkeye wspierał Natashę, obejmując ją ramieniem, Pepper, która zjawiła się chwilę później niż wszyscy, od razu padła Tony'emu w ramiona. Cała TARCZA pogrążyła się w ponurym milczeniu.
 - Nie wiem, czym on zwabił tę dziewczynę, co jej obiecał, albo czym zmusił, ale musimy ją jakoś odzyskać - mówił stanowczo Fury.  - Nie mam pojęcia, jak ktoś z nas może się dostać do Asgardu, ale nie możemy jej tam zostawić, bo dziewczyna z całą pewnością nie jest tam dla własnej przyjemności.
 - A jeśli jest tam, bo nie chciała go zostawić? - warknęła Pepper, ocierając łzy.  - Kazałeś mi z nią porozmawiać i zrobiłam to. Lana była przekonana, że nie może go zostawić. Ona go kocha, nie zmusicie jej, żeby tu wróciła.
 - Posłuchaj, Pepper - rzekł spokojnie - to niebezpieczne. Ona ma boskie moce i kretyńskiego mentora, a kretynizm w połączeniu z siłą jest największym wrogiem dobra.
 - I tak nie jesteśmy w stanie tam dotrzeć - podsumował wreszcie Bruce Banner. - Dlatego uważam, że teraz należy zabezpieczyć Ziemię przed niechcianym powrotem Lokiego.
 - Obawiam się -wtrąciła znów Pepper - że on wcale nie będzie chciał tu wrócić. Teraz ma do wygrania bitwę z tym swoim Jottunheim. Tylko na tym tak naprawdę mu zależało. Przybył na naszą planetę po Mjolnir, a to, co się tu działo, było tylko efektem ubocznym. Wcale nie chciał poznawać Lany, zadzierać z TARCZĄ i spędzić tu tak wiele czasu. Ma, czego chciał, więc nie liczyłabym na wielki powrót.
 Wobec słów Pepper ciężko było stwierdzić, czy TARCZA powinna się poddać i zostawić temat Lokiego. Ich zadaniem było chronić Ziemię, a ona właśnie odzyskała spokój. Loki faktycznie nie zamierzał tu wracać, więc czy był jeszcze sens ratować coś na siłę? Skoro Lana podjęła taką, decyzję, to czy mieli prawo zabierać ją stamtąd siłą?

 ***


Nie miała pojęcia, gdzie są. Nie miała prawa mieć, bo barwy, które wokół nich wirowały, uniemożliwiały jakiekolwiek spostrzeżenia. Czuła na sobie tylko rękę Lokiego, oplatającą ją ciasno w pasie i ciepło bijące od niego. Miała nadzieję, że lot skończy się równie szybko, jak się zaczął, ale nic tego nie zapowiadało, bo lecieli już dość długo.
 - Uważaj teraz, to może ci się nie spodobać - ostrzegł ją Loki, ale Lana wątpiła, by cokolwiek jeszcze mniej jej się spodobało.
 - Heimdallu, otwórz most! - zawołał głośno, a potem usłyszała już tylko olbrzymi grzmot, świst powietrza i jeszcze szybszy pęd, jeszcze więcej barw i jeszcze więcej dźwięków wtłoczyło ich do siebie, niby w jakiś absurdalny tunel. Ta podróż, na szczęście nie trwała już tak długo. W chwilę potem runęli na posadzkę dziwnego, okrągłego pomieszczenia z mnóstwem dziwnych urządzeń.   Z góry spoglądał na nich wysoki, barczysty mężczyzna o żółtych, bardzo bystrych oczach. Mimo swego spokojnego wyrazu twarzy wyglądał niemal przerażająco.
 Loki pomógł Lanie wstać. Dziewczyna była tak przerażona, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Opuściła Ziemię. Znajdowała się w innym świecie. Świecie mitycznych stworzeń, budowli i bogów. To NIE MIAŁO PRAWA istnieć, a jednak istniało i ona, zwykła śmiertelniczka tu była. Co z tego, że władała boską mocą, co z tego, że miała na dłoni znak Mjolnira... Nadal czuła się tylko człowiekiem.
 - Panie - Heimdall skłonił się nisko przed Lokim - z największą radością witam cię ponownie w Asgardzie. Wszyscy czekaliśmy na ciebie długo, ale pełni nadziei na twój powrót w chwale.
 - Dziękuję - rzekł sucho Loki. Zauważył, że wzrok strażnika Bifrostu padł na Lanę. - Ta kobieta nie jest zwykłą śmiertelniczką. Wypadek, którego doświadczyła na ziemi sprawił, że dysponuje boską mocą, jest półbogiem, a więc ma prawo przebywać w Asgardzie. Nazywa się Lana i jest moją wybranką.  - Heimdall ponownie skłonił się, tym razem przed nią.
 - Pani serca mego króla, jest moją panią - oznajmił, bijąc się w pierś. Lana podziękowała mu krótkim skinięciem. Nie zareagowała nawet na to, gdy Loki jednym machnięciem sprawił, że na jej ciele, zamiast zwykłych ubrań, pojawiła się opadająca do ziemi, piękna, lekko pomarańczowa suknia. Sam zaś miał już na sobie ów strój, w którym przybył na Ziemię - zielono czarną zbroję i długi, szmaragdowy płaszcz.
 - Poddani na pewno widzieli już, że most został otwarty i czekają na mnie. Chodźmy - podał Lanie rękę szarmanckim gestem, a ona dość bezmyślnie ją przyjęła. - Nie stresuj się. Teraz wprowadzę cię do Walhalli, mojego pałacu, poznam z moją matką i Radą Starszych.
 - Co mam robić? - spytała słabym głosem.
 - Przede wszystkim się nie bać. Nic ci tu nie grozi. I nie zaprzeczaj żadnemu słowu, które do nich wypowiem, nawet jeśli będzie kłamstwem - szepnął jej do ucha, a potem wyszli na zewnątrz. Wpierw oślepił ją jasny blask, a zaraz potem zdała sobie sprawę, że rozpościera się przed nią najpiękniejszy z widoków. Najpiękniejszy, jaki mogła sobie wyobrazić. Widok Asgardu - złotych budowli, przedziwnych roślin i wielkich planet, jaśniejących na ciemniejącym niebie, jak zachód słońca widoczny z ziemi. Przy tym wszystkim szła po moście zbudowanym z najprawdziwszej tęczy, i choć trudno pojąć to nawet wyobraźnią, po obu jego stronach rozpinał swe niepoznane skrzydła... po prostu wszechświat.
Była tak zachwycona tym miejscem i tak oszołomiona wydarzeniami ostatnich kilku wydarzeń, że nawet nie zauważyła, jak doszli do skraju mostu, przechodząc środkiem wiwatującego tłumu, który obrzucał ich kwiatami.
 - Niech żyje król, niech żyje król! - wrzeszczeli Asgardczycy, co i rusz całując skraj szaty swego władcy. Musieli na niego czekać z prawdziwym utęsknieniem. W miarę, jak zbliżali się do Walhalli, tłum gęstniał do samych schodów, wiodących do pałacu. U ich szczytu stała piękna kobieta o długich, jasnych włosach, dobrotliwej twarzy i ciepłym uśmiechu, odziana w złotą suknię. Frigga otwarła przed nimi ramiona na powitanie.
 - Synu, tak się ciszę! Tak bardzo tęskniłam! - powitała Lokiego, całując go w czoło.
 - Ja również matko. To jest Lana, o której wszystko ci opowiem. Moja wybranka. - Lana, która kompletnie nie wiedziała, jak powinna przywitać boginię, przyklękła przed nią i ucałowała jej dłoń, co chyba było dobrym posunięciem, bo Loki lekko skinął głową, gdy to zrobiła.
  - Witaj, Lano - powiedziała Frigga, przytulając ją podobnie, jak Lokiego.  - Cieszę się, że przybyłaś tu z moim synem.
 - Ja również jestem niezmiernie rada - odpowiedziała, czując, jak każde słowo z trudem przechodzi jej przez gardło. To za wiele, jak na jeden dzień. Na szczęście nic więcej nie musiała mówić, bo Loki podniósł wolną rękę, by uciszyć skandujący tłum.
- Ludu Asgardu! - zagrzmiał - Przybyłem na Ziemię wiele miesięcy temu, by odnaleźć Mjolnir, młot mego brata, Thora i udało mi się to! Jeszcze dziś, tak, jak wam obiecałem, wyślę list do Laufeya, władcy Jottunheim by formalnie potwierdzić decyzję Asgardu o podjęciu wojny za zbrodnię, której Jotthunowie dopuścili się przeciw nam. Niech trwa potęga Asgardu!



A na deser, gdyby ktoś jeszcze nie obejrzał Marvelowskiego Thora, proszę - oto, jak wygląda Asgard

6 komentarzy:

  1. Jaram się, jaram !! ;D Chyba nie muszę mówić, że jak zwykle wyszło Ci cudownie ;p Zapewne TARCZA będzie chciała odzyskać Lane, ale nie mogą bo się na to nie zgadzam, ma zostać w Asgardzie z Lokim i żyć, żyć, żyć i żyć ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oficjalnie bardzo proszę o NOWY ODCINEK!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    W tym tygodniu przeszukiwałam otchłanie internetu, szukając jakiegoś polskiego bloga o tematyce Avengersów, którego jeszcze nie czytałam i miałam szczęście- trafiłam na twojego bloga!
    Naprawdę świetnie piszesz. Twoje opowiadanie tak lekko się czyta :)
    Bardzo podoba mi się twój pomysł, historia i jestem przeszczęśliwa, że Lana i Loki są razem w Asgardzie- mam nadzieję, że wydarzenia będą teraz miały miejsce właśnie tam i że może Loki znowu coś uknuje? Któż to wie.
    Dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać nowego rozdziału ^^

    Serdecznie pozdrawiam!
    Ida :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdzie ziemski stereotyp przyszłej teściowej?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze , że całkiem inaczej wyobrażałam sobie Asgard lrzed obejrzeniem Thora ... zamiast złotych , gładkich ścian - grubo ciosane z ciemnej skały , w okół wieczne gwieździste niebo.... no w każdym razie nie tak to sobie imaginowałam :D

    OdpowiedzUsuń