poniedziałek, 28 stycznia 2013
Rozdział 27
27. I tak oto znów piszę w tempie błyskawicznym. Ferie to wspaniała sprawa. W rozdziale dużo się dzieje, ale to i tak prolog do akcji właściwej. Przypominam, że nasz drogi Loki ma jeszcze do wygrania wojnę z Jottunheim. Szczerze mówiąc nie wiem, czy życzyłabym mu powodzenia ;) P.S. Sprawę z Thorem i Mjolnirem oczywiście będę wyjaśniać.
"Jedyna miarą miłości jest miłość bez miary."
~ Franciszek Salezy
Teoria Lany wydawała się im najsłuszniejsza, toteż inni członkowie TARCZY przychylili się do niej. Nikt jednak nie wiedział, co takiego mogło się stać, by Thor złamał wszelkie przepisy bezpieczeństwa i po prostu zabrał gdzieś Lokiego.
Kolejne kilka godzin spędzili na bezsensownych, przynajmniej zdaniem Lany, rozmowach, które nie tylko nic nie wnosiły, ale i zakrawały niekiedy o absurd.
- Ludzie! - krzyknęła w końcu z taką miną, że nawet Stark nie próbował żartować. - Skupcie się! Od wielu tygodni obserwujecie Lokiego, przybył tu po Mjolnir, bo musi wygrać swoją kosmiczną wojnę z Jottunheim. Dostał, czego chciał, ale nie w stu procentach, bo jego brat również może władać Mjolnirem i moim zdaniem chodzi właśnie o to - Thor nie jest z nim teraz z własnej woli, a już na pewno nie narażałby na kontakt z Lokim Jane!
- Sugerujesz, że Loki ich porwał? - spytał Hawkeye, mrużąc lekko oczy.
- Sugeruję, że czymś ich zaszantażował.
- Chce pozbawić Thora mocy. Oddał mu ten młot tylko po to, żeby odwrócić naszą uwagę od problemu...
- I zamiast tego zostawił wam mnie z głupim znamieniem na dłoni - mruknęła ze złością Lana. - To nieistotne - dodała zaraz, widząc, że Tony otwiera usta, by zaocznie nawrzucać Lokiemu. - Teraz musimy się zastanowić, gdzie są i w jaki sposób Loki może zmusić Thora do przekazania mu całkowitej władzy nad Mjolnirem.
- Las Północny - rzuciła szybko Natasha. - Tam mogą szukać wskazówek!
- Banner, sprawdź promieniowanie energii w tym miejscu, szybko! - zarządzał Fury. - Stark, przygotuj swój pancerzyk, pannie Hayes będzie potrzebny szybko transport. Reszta ma się szybko przygotować i ruszać do Lasu Północnego, migiem! - Wszyscy zabrali się do roboty, ale Lana nie rozumiała jednego - co Fury miał na myśli mówiąc, że będzie jej potrzebny szybki transport i co miał do tego pancerz Iron Mana.
- Gotowa? - spytał chwilę później już całkowicie opancerzony Tony.
- Mam lecieć Z TOBĄ?!
- Postaram się nie szarżować, ale musimy być tam w miarę szybko - oznajmił, po czym złapał ją za rękę, wyprowadził na taras, szybko złapał w pasie i zanim zdążyła ogarnąć, co się dzieje, usłyszała ciche kliknięcie i już musiała kurczowo zaciskać palce na zimnej zbroi, z przerażeniem patrząc na oddalającą się w zastraszającym tempie ziemię.
- Tony, błagam, nie... - pisnęła cichutko, ale właśnie w tym momencie ze stóp Iron Mana wystrzeliły niczym torpedy płomienie i poszybowali ku niebu pięć razy szybciej.
- Trzymaj się mocno - poprosił Tony, a Lana miała ochotę wrzeszczeć ile sił w płucach: ze strachu i na Starka, widząc już oczami wyobraźni jego pełen rozbawienia uśmieszek. Gdyby nie pęd powietrza, tak by mu naurągała, że ta cała zbroja zostałaby spopielona.
- Nie zamykaj oczu, szkoda pięknych widoków - rzekł swoim mechanicznym głosem i choć Lanę bardziej w tej chwili interesowały jej zsuwające się palce, spojrzała w dół. Oniemiała. Nigdy w życiu nie widziała Atlanty z tak wielkiej wysokości i właśnie zaczęła tego żałować. Widok był naprawdę przepiękny, zapomniała nawet o przerażeniu. Dopiero gdy podchodzili do ostrego lądowania i zaczęli niebezpiecznie zbliżać się ku ziemi, jej serce znów zaczęło bić jak oszalałe. Znaleźli się w odpowiednim miejscu, ale w nieodpowiednim czasie - reszta TARCZY nie zdążyła jeszcze przybyć, za to Loki, Thor i Jane tu byli.
- Puść ją! - wrzasnęła Lana na widok Jane Foster trzymanej za gardło przez Lokiego. - Puść ją, słyszysz?!
- Odejdź stąd, Stark, jeśli nie chcesz, by komuś stała się krzywda - wysyczał Loki, całkowicie ignorując Lanę.
- Problem w tym, pączusiu, że nie jesteśmy tu sami. Zaraz będziesz miał więcej wrogów.
- W takim razie... - tu uśmiechnął się paskudnie mocniej ścisnął szyję Jane.
- NIE! - ryknął przerażony Thor.
- Zrzeknij się mocy Mjolnira, to tylko jedno, głupie zdanie. Czy jakiś młot jest ważniejszy od miłości twojego życia? - zakpił okrutnie. Jane miała coraz mniej powietrza, a Thor nie mógł na to patrzeć. - Zrób to! - wrzasnął Loki, a jego oczy zalśniły szaleńczym blaskiem.
- Ja, Thor, syn Odyna...
- Spokojnie, Thor, nic nie rób - mówił Iron Man, spokojnie przybliżając się do Lokiego. Już zrozumiał, że gdy Thor wypowie odpowiednią inkantację do końca, moc Mjolnira w całości będzie podporządkowana Lokiemu.
- Rusz się jeszcze o krok, a zabiję ją! - zagroził Loki. Jane była już biała na twarzy.
- Loki, proszę... - Lana próbowała podejść do niego spokojnie. Spojrzał na nią szybko, ale nie puścił Jane. - Ona nie jest niczemu winna.
- Powiedz to mojemu bratu. Radzę ci się pośpieszyć, ona nie wytrzyma już dłużej. - To zdanie podziałało na Thora jak strzał w policzek. Nie bacząc już na utratę swych boskich mocy, na wygraną Lokiego i następstwa tego zwycięstwa, zaczął posłusznie mówić.
- Ja, Thor, syn Odyna, zrzekam się swojego insygnium, Mjolnira, na rzecz mojego brata, jego prawowitego władcy, Lokiego, syna Laufeya. - Mjolnir wypadł z ręki Thora, rozjarzył się bladą poświatą. Potem Loki wyciągnął dłoń przed siebie i młot pofrunął ku niemu. Puścił też Jane, która zachłysnęła się powietrzem i upadła na ziemię.
- Ty bydlaku! - Lana miała ochotę rzucić się na niego z pięściami, ale zdała sobie sprawę, że na niebie pojawił się wielki cień odrzutowca TARCZY, a więc nadchodziło wsparcie. Loki też to zauważył, dlatego tylko wyciągnął do niej rękę i powiedział coś, czego nie mogła się spodziewać.
- Czas na decyzję minął. Muszę wracać do Asgardu, Lano. Możesz tam być ze mną, albo widzimy się po raz ostatni.
- Co? - Stark poczuł się, jakby ktoś uderzył go czymś ciężkim w głowę. Lana omal nie zemdlała. Sekundy. Tylko sekundy pozostały jej na podjęcie najważniejszej w życiu decyzji. "Możesz tam być ze mną, albo widzimy się po raz ostatni" - te słowa szumiały jej w głowie i sprawiały, że nie mogła być sobą. Przed oczami, jakby przed śmiercią, przeleciały jej wszystkie obrazy z ostatnich kilku miesięcy. Wszystkie złe i dobre chwile związane z nim, wszystko, co przeżyła, zlewało się w jedną całość, a z tej całości wyłaniał się jeden rzeczywisty punkt - jego wyciągnięta dłoń.
- Przepraszam - szepnęła, nie wiedząc, kogo przeprasza i chwyciła jego rękę. Świat znowu zawirował.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Taki mam mętlik w głowie, że aż nie wiem od czego by tu zacząć ^ ^ Oczywiście Stark i jego teksty dosłownie powalają, leże i kwicze hah ;D No cóż, jednak Thor zrzekł się mocy Mjolnira, ale trudno by było nie zrezygnować w takiej sytuacji ;/ Tak się zastanawiałam czy Lana wybierze Lokiego, i jednak wybrała, huraa! :D Haha! Takie małe przerwy między nowymi rozdziałami najbardziej mi pasują, nie mam nic przeciwko ^^ Tak, ferie to cudowna rzecz, a mi już się właśnie dzisiaj skończyły ;( Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUua, po pierwsze współczuję końca ferii :(
UsuńPo drugie - dziwię się ludziom, którzy nie kochają Starka. No jak można?
Lana, chce czy nie chce, kocha Lokiego. Ale przyznaję, sama bym się chyba nie zdecydowała, by opuścić Ziemię ;)
Pozdrawiam!
O kochana. Mnie tu dawno nie bylo ale bylam sobie na nartach. Lana naiwna Lana... Myslalam ze troche posiedza jeszcze na Ziemi. Ale Loki super. Totalnie mi sie to podoba, bo Loki musi miec kogos jesli nie Thora kto zawsze bedzie stal po jego stronie. Cudnie. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pobyt na nartach się udał, nie połamałaś się i wróciłaś wypoczęta ;)
UsuńNaiwność? No może i naiwność, ale czego to człowiek nie robi dla miłości... ;)
Masz rację! To faktycznie jest wizytówka Lokiego - nieważne, jak jest zły i jakie świństwa planuje, zawsze musi mieć kogoś u boku, to prawda.
Pozdrawiam!
Dobra decyzja Lany :D ocali ona Loki'ego ;)
OdpowiedzUsuńLoki już dosyć pozwiedzał sobie Midgard , teraz czas , żeby to Lana pozwiedzała sobie Asgard :3
OdpowiedzUsuń