22. Czasem nie znoszę Lokiego, naprawdę. Stworzyłam go i chcę mu urwać głowę - czy to ma sens? :D Wydaje mi się jednak, że tak dwulicowej, upartej i bezczelnej postaci jeszcze nikt nie wymyślił, dlatego na mocy prawa danego mi przeze mnie ustanawiam dzień apatii do Lokiego ;p
"Ludzka wolność ludzi polega zaledwie na tym, że człowiek zna swoje pragnienia, nie zna natomiast przyczyn, które je wywołują." ~ Baruch SpinozaWygrał. Nareszcie. Po tylu zmarnowanych dniach sprawy biegną dobrym torem. Miał młot, miał władzę, miał wreszcie wszystko, czego potrzebował, by przechytrzyć Laufeya i zdobyć kolejne królestwo. Trzymał w dłoni niepodważalny dowód na to, że jest niezwyciężony i osiągnął więcej niż Odyn czy Laufey. Byli gorsi. Nie dorastali mu do pięt i teraz wszyscy będą musieli to przyznać!
Widząc tryumf wschodzący w oczach Lokiego i najgorszy, najbardziej bolesny zawód w twarzy jego brata Lana pomyślała tylko o jednym - by zadać temu sukinsynowi ból, w jakiejkolwiek postaci, byleby dotkliwie go odczuł. Ledwie zrobiła krok do przodu, koncentrując wszystkie swoje myśli na zranieniu go, ledwie wzięła zamach, by go spoliczkować, odleciał do tyłu z ogromną siłą, po czym złapał się za policzek, na którym wykwitł siniak. Lana spojrzała na swoją rękę i z przerażeniem odkryła, że widnieje na niej jakiś dziwny znak. Chwilę potem spostrzegła, że jest to ten sam znak, który widniał na Mjolnirze.
- Co to miało być?! - warknął rozzłoszczony Loki, podnosząc się z ziemi.
- Nie wiedziałam, że tak mogę - przyznała, wciąż obserwując swoją dłoń, która teraz promieniowała złotawą poświatą.
- Chciałaś mnie uderzyć.
- Dziwisz się? - prychnęła.
- Och, jasne, że nie. Ja tylko przed chwilą odchodziłem od zmysłów, bo myślałem, że nie żyjesz, ale oczywiście masz za co mnie spoliczkować!
- Omal nie zabiłeś brata, grozisz śmiercią jego ukochanej i przywłaszczasz sobie coś, co nie należy do ciebie, a potem zamierzasz udać się do Asgardu i rozpętać wojnę. Nie, faktycznie nie mam za co - kpiła w najlepsze.
- Lano, proszę... - podszedł do niej z zamiarem przytulenia, ale wystarczyło, by wyciągnęła przed siebie rękę, by przy akompaniamencie lekkiego świstu zderzył się z pniem drzewa, które miał za plecami. Co dziwne - Lanę tak samo bolało to, co robiła. Tyle, że nie fizycznie.
- No dobrze - syknął, po raz kolejny stając w pionie - skoro tak stawiasz sprawę, nie mam wyjścia. - Tym razem przywołał swoją włócznię i pchnął ku Lanie niebieski strumień, który odbiła od siebie z dziecinną łatwością, wciąż jedynie za pomocą dłoni i wytwarzanych przez nie ochronnego pola.
Loki i Thor patrzyli na to z szeroko otwartymi ustami, nie mając pojęcia, co się z Laną dzieję i jakim prawem z walki z bogiem robi sobie niemal niewinną zabawę.
- Powinien ją ktoś obejrzeć - rzekł Thor, choć wciąż nie mógł spojrzeć na brata. I tu, w głowie Lokiego, zapaliła się czerwona kontrolka - Lana to kolejne źródło mocy. Brzydko mówiąc - kolejna broń.
- Dobrze - powiedział. - Umówmy się, że TARCZA nie dowie się o tym, że mogę władać Mjolnirem, ale że piorun uderzył w Lanę podczas walki. Wtedy rozkażę moim wojownikom natychmiast opuścić dom Jane Foster i wrócić do Asgardu, a ty w tajemnicy oddasz mi młot i skłamiesz, że nie wiesz, jakim sposobem go wykradłem. Zgoda? - Thor zgodził się, ale tylko dlatego, że nic nie napawało go takim strachem, jak myśl, że coś może stać się Jane. Loki mógł sobie mówić, co chciał i mógł mieć własne zdanie na temat miłości, ale gdyby stracił Jane - straciłby wszystko.
- Spójrz na mnie - poprosił Thora Loki. - Możesz wrócić ze mną do domu. Gdy wygram wojnę, wszystko będzie jak dawniej.
- Mam wrócić do Asgardu, zostawić Jane i żyć blisko ciebie? - prychnął blondyn. - Nie chcę i nie potrafię.
- Twój wybór - stwierdził krótko Loki, którego w ogóle to nie obeszło. Wręczył Thorowi Mjolnir, by przeniósł ich do siedziby TARCZY. Wyciągnął rękę ku Lanie, ale nie przyjęła jej. Złapała się boku Thora i akurat to odcisnęło w Lokim nieprzyjemny ślad.
Blisko pół godziny później wylądowali przed siedzibą TARCZY. Alarmy natychmiast zaczęły wyć, wszystkie reflektory padły na nich, a agenci z karabinami wycelowali w nich muszki w ciągu sekundy.
- Spokojnie - odezwał się Thor. - Loki przybył tu ze mną, musimy zobaczyć się z agentem Furym.
- Kto jest z wami? - spytał jeden z agentów.
- Lana Hayes.
- Proszę o pokazanie identyfikatorów! - Thor wyciągnął swoją kartę. Lana swojej nie miała. - Wezwać dyrektora Furyego!
- Nie ma takiej potrzeby - rzekł Fury, za którym stali Pepper i Tony. - No, no, kto zaszczycił nas swoją obecnością...
- Zanim zaczniesz ironizować, Fury, spójrz - rzekł Loki, wskazując na Mjolnir w dłoni Thora. Dyrektor nie dał jednak po sobie poznać, że zrobiło to na nim wrażenie.
- Myślałeś, że uwierzymy w tę bajeczkę o twoim logicznym myśleniu? Doskonale wiedzieliśmy, że znasz sposób, by Thor zdobył Mjolnir i że mu go podsuniesz. Teraz będziesz próbował swoich manipulacji, żeby przeciągnąć go na swoją stronę, co? - parsknął śmiechem.
- Nic nie wiesz, Fury - zapewnił go Loki, kręcąc głową. - Jestem tu w zupełnie innej sprawie. Można by powiedzieć - wyświadczam wam przysługę.
- Mów.
- Nie muszę nic mówić. Ta przysługa stoi przed tobą. - Lana zrobiła krok do przodu i bezbarwnym tonem zaczęła wyjaśniać, jak doszło do walki i co się stało, gdy trafił ją boski piorun.
- Stark, zajmiesz się tym. - Tony skinął i wziął Lanę pod rękę, mimo wszystko widząc, że coś jest z nią nie tak. Gdy był na tyle blisko, by dostrzec twarz Lokiego, zmierzyli się nienawistnymi spojrzeniami.
- Jak mam rozumieć, oddajesz nam pannę Hayes z dobroci serca? - zakpił znów Fury.
- Nie oddaję jej wam za darmo. Chcę gwarancji, że nikt nie będzie próbował mi przeszkodzić w powrocie do Asgardu.
- Nie, Loki. Powiem więcej - postaramy się, żebyś już nigdy więcej nie gościł na naszej planecie. Gdy tylko skończymy badania Lany, możesz zbierać zabawki i wracać do swojego wiecznego królestwa.
- Wybornie. Mam nadzieję, że się pospieszycie.
- Mamy w tym wspólny interes. A tymczasem zapraszam do środka - brzmiałoby to dość uprzejmie, gdyby nie tuzin karabinów wycelowanych w niego. Loki udał się wraz z Thorem za Furym, wciąż mając przyklejony do twarzy obłudny uśmieszek. Brat posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, przypominając o obietnicy.
- Spokojnie - syknął półgębkiem - Jane nie stanie się krzywda - obiecał.
Tony podłączył ją do kilku dziwnych urządzeń, które od razu zaczęły kreślić wykresy i rytmicznie pikać. Stark patrzył w tym czasie w monitor i otwierał usta ze zdziwienia.
- O co chodzi? - spytała Pepper, podchodząc bliżej.
- Widzę, ale nie wierzę w to... - powiedział, pokazując jej coś w komputerze. - Lana generuje energię podobną do tej, którą wytwarza moja wersja reaktora łukowego*. Wygląda na to, że poprzez załamanie w jakiegoś rodzaju mocy, piorun naładował ją siłą podobną do tej, którą posiadają... no, Thor i Loki na przykład. - Na te słowa dziewczyna ożywiła się znacznie.
- Co masz na myśli?
- To, że Thor chłopcy z nieba niechcący zrobili z ciebie mieszankę swoich mocy. - Lana również otwarła usta.
- Chcesz powiedzieć, że posiadam boskie moce, bo Thor trafił we mnie piorunem?
- Tak, mniej więcej - odparł, wzruszając ramionami. - Nasz największy problem jest taki, że Loki na pewno o tym wie i nie byłby sobą, gdyby nie próbował tego wykorzystać.
- Jak na razie jedyne, co zyskał dzięki tym mocom to dwa uderzenia.
- Wspaniały początek - pochwalił ją Stark. - W twoim życiu zajdzie wiele zmian, na przykład zmiana legitymacji z TARCZY.
- Co proszę?
- Nie będziesz już pod ochroną. Będziesz jedną z chroniących - wyjaśnił.
- A jeśli to minie? Jeśli stracę te moce?
- Och, pewnie, że stracisz. Z obliczeń wynika, że za jakieś pół tysiąca lat - odpowiedział, udając całkowicie obojętny ton.
- To jakiś cholerny sen... okropny koszmar... - mówiła sama do siebie, ukrywając twarz w dłoniach. Przeklinała w myślach wieczór, w którym poznała Lokiego. - Co teraz?
- Teraz powinnaś się modlić, żeby...
- Teraz powinnaś odpocząć - przerwała Tony'emu Pepper i od razu odłączyła Lanę od aparatury.
- Nie skończyłem! - oburzył się Stark.
- Wiesz, co chciałeś wiedzieć. Rozwiniesz to jutro. - Bez dalszych wyjaśnień wyprowadziła Lanę, obejmując ją jednym ramieniem. Dziewczyna była jej bardzo wdzięczna, po wrażeń miała aż nadto. Negatywnych, niestety, a one wykańczały jeszcze bardziej. Lana właśnie zdała sobie sprawę, że w ciągu kilkunastu dni z Lokim przeżyła i wycierpiała więcej niż przez wszystkie pozostałe lata swojego życia.
- Mam nadzieję, że Fury wyda Lokiemu zakaz zbliżania się do mnie - mruknęła, sadowiąc się na łóżku, na którym spała poprzednim razem.
- Jeśli tego nie zrobi, sama mu zabronię. Mam całkiem spore doświadczenie w zwalczaniu psychopatów. A tak całkiem poważnie - postaram się dać mu łagodnie do zrozumienia, że nie masz ochoty się z nim widzieć.
- Dzięki - mruknęła, wpatrując się w znak, który został jakby wypalony w jej dłoni. Pepper, patrząc na zbolały wyraz jej twarzy, nie mogła powstrzymać wielkiej fali współczucia.
- Cokolwiek by ci zrobił, pamiętaj, że to bydlak z natury. Musi cię krzywdzić, nawet jeśli nie chce, lub nie wie, że to robi. Loki oszustwa, szyderstwa i zło ma w sobie zamiast krwi, Lano. Wiem, że łatwo jest powiedzieć "nie przejmuj się", ale inaczej nie będzie.
- Jeśli już, to mam pretensje do siebie. Uwierzyłam mu. Zaufałam. Sądziłam, jak naiwna gówniara, że może coś się zmieni. Nie miałam do tego prawa, przecież doskonale wiedziałam, kim jest Loki.
- On potrafi doskonale zwodzić.
- Ale mnie nie próbował zwieść. Od początku powtarzał, że jest zły, że taka jest jego natura i nie zamierza się zmienić. Sama jestem sobie winna.
- Lano...
- Nie. Nie usprawiedliwiaj mnie. Usprawiedliwianie swoich błędów sprawia, że wkrótce popełnimy je po raz drugi. Tak mówił mój tata i wiem, że miał rację. - Pepper była pełna uznania dla tych słów, ale jednocześnie miała ochotę potrząsnąć Laną i powiedzieć jej, że nie wszystko stracone, że wszystko przed nią. Wiedziała jednak, że świat nie jest sprawiedliwy. Jakie ona, kobieta, która miała to szczęście, że znalazła kochanego, dobrego mężczyznę i wiodła szczęśliwe życie, miała prawo, by oceniać Lanę? Żadne. Miała tylko nadzieję, że nastanie dzień, w którym Lana Hayes będzie mogła zapomnieć o wszystkim, co złe, nawet jeśli oznaczało to, że będzie musiała zapomnieć o Lokim.
_____________________
*Odsyłam do zakładki Słownik, gdyby ktoś nie wiedział, czym jest reaktor łukowy.
Ciekawe co wymysli Loki... Aż szkoda mi Lany :(
OdpowiedzUsuńChyba robię Lokiemu antyfanklub... ;)
UsuńSuperr :D
OdpowiedzUsuń