piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 21

   21. Przyznam szczerze, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić człowieka, który przeżyłby na raz taką dawkę uczuć, jaką zafundowałam Lanie ;) Z Lokiego znów zrobiłam nieprzeciętnego bydlaka, a z niej... lekko naiwną dziewczynę. Cóż, to by było na tyle, jeśli chodzi o opis rozdziału. P.S. Przepraszam za przerwę!
  

"Nie kłam­stwo, lecz praw­da za­bija nadzieję." 
~ Jerzy Andrzejewski


Gdyby miała czas dostrzec to, co ku niej zmierzało, z pewnością byłby to najstraszniejszy widok w jej życiu, choć trwał nie więcej niż trzy sekundy. Wielki, oślepiający snop światła, z miliardem mniejszych rozgałęzień, błyszczący i pędzący z zawrotną prędkością. Jedyne, co Lana zdążyła zrobić, a co kompletnie nie miało sensu, to zasłonić twarz dłońmi, jakby miało jej to pozwolić przeżyć. Nagle, w ciągu tych kilku sekund, poczuła jak nigdy każde uderzenie serca z osobna i każdą kroplę krwi przepływającą przez jej ciało. Mogła poczuć dogłębnie każdy wdech i zobaczyć dwadzieścia lat swojego życia w ciągu kilku sekund. A więc to prawda - pomyślała jej podświadomość. - Tak się umiera...
  Piorun utonął w dziewczynie, a kilka drzew i zeschłe liście zajęły się ogniem. Dwa wielkie pnie runęły z hukiem, a Loki i Thor, oszołomieni, kompletnie odrętwiali z przerażenia, wpatrywali się w bezwładnie leżącą na ziemi postać, z rozsypanymi na ziemi włosami, zamkniętymi oczami.
 Do Lokiego powoli, jakby z oporem zaczęły docierać informacje. Młot, walka, piorun i Lana. Spojrzał na nią raz jeszcze, bezdźwięcznie poruszając ustami, a gdy dotarło do niego, co się stało, zawył z bólu. To po raz pierwszy w życiu nie była wściekłość ani złość. To najprawdziwsza rozpacz wdarła mu się do serca i trawiła żywym ogniem wszystko, co było w nim dobre. Chciał przy niej upaść, dotknąć jej, potrząsnąć mocno za ramiona i sprawić, by się obudziła, ale to na nic. Wiedział, że to nic nie da. Lana była martwa. I gdy ta myśl przeszła mu przez głowę, rozpacz zmieniła się w dziką furię, jakiej świat, czy to ludzki, czy boski, jeszcze nie widział. Bez ostrzeżenia rzucił się na Thora, powalając go na ziemię i przyduszając do niej z niewiarygodną siłą.
  - ZABIŁEŚ JĄ! - wrzeszczał, jak opętany. - ZABIŁEŚ! - Thor próbował coś wykrztusić, ale Loki nie mógł i nie chciał dać mu oddychać. Jedyne, co trzymało go przy życiu to chęć śmierci tego sukinsyna, który odebrał jej życie. - Była tylko człowiekiem, nie miała prawa tego przeżyć! DLACZEGO - TO - ZROBIŁEŚ?! Walczyłeś ze mną! - Ręce Thora, do tej pory boleśnie zakleszczone na jego nadgarstkach, straciły na silę. Wszystko wskazywało na to, że jeszcze jedna osoba wkrótce będzie martwa. Loki patrzył z niepojętą wściekłością na gasnący w oczach jego brata płomień życia, który zgasłby, gdyby nie dźwięk głośnego, łapszywego oddechu dochodzący zza jego pleców. Wtedy natychmiast puścił Thora i pędem znalazł się przy Lanie.
 - Ty... żyjesz... - wykrztusił, teraz nie będąc już pewnym, czy to, co widzi, to prawda, czy wytwór jego wyobraźni.
 - Żyję - powiedziała, rozglądając się nieprzytomnie. Chciała ocenić sytuację, ale nie było jej to dane, bo Loki wziął ją szybko w ramiona i przytulił tak mocno, że teraz to ona prawie nie mogła oddychać. To sprawiło, że choć przez chwilę poczuła się bezpiecznie.
 - Bałem się, tak cholernie się bałem... - Mówiąc to, czuł w oczach to cholerne pieczenie, zapewne spowodowane dymem z płonących drzew i liści. - Myślałem, że nie żyjesz.
 - Nic mi nie jest - powiedziała, czując, jaki jest roztrzęsiony. Zaraz potem stało się coś o wiele bardziej elektryzującego niż uderzenie piorunem. Bez żadnego ostrzeżenia, bez krztyny pięknej oprawy i wzniosłej, romantycznej chwili, wśród płonącego lasu, z dala od cywilizacji, Loki, bóg z drugiego końca kosmosu, mocno, wręcz desperacko złączył swoje usta z ustami zwykłej śmiertelniczki. Serce Lany pracowało tak, jakby za chwilę miało wybuchnąć, za to Loki bał się choćby odetchnąć. Właśnie zdał sobie sprawę, że jedyne, co jest mu w życiu potrzebne, to usta Lany. I nic więcej.
Dziewczyna zamknęła oczy, w całości oddając się tej... niezwykłej chwili. A potem zrozumiała, w jakiej sytuacji się znajdują. Mianowicie - postanowili całować się w środku płonącego lasu.
 - Musimy uciekać - powiedziała, gdy zwrócił jej oddech.
 - Co? - spytał, niezbyt przytomnie. - Tak, uciekać, racja... - dodał po chwili. Zerwał się na nogi i  chciał podnieść Lanę, sądząc, że będzie wycieńczona do ostatnich granic, a ona wstała żywo. Mało tego, pobiegła do Thora i chwyciła go za rękę z taką siłą, że został od razu postawiony do pionu. Wrzasnęła z tej okazji i przyjrzała się swojej dłoni. Możliwości były dwie: albo to był bardzo realistyczny sen, albo Thor poczęstował ją boską siłą. Osobiście miała nadzieję na to pierwsze.
 Ani Loki, ani Thor nie mogli zrozumieć wielu rzeczy, począwszy od tego, dlaczego obaj dobyli młota, poprzez to, jakim cudem Lana przeżyła i co się stało, że okazała się silniejsza od wielu mężczyzn.
 - Wynośmy się stąd - rzekł Thor i wyciągnął przed siebie rękę. Usłyszeli świst i Mjolnir znów znalazł się w jego dłoni. Młody bóg rozkręcił go, a potem polecił Lanie i Lokiemu złapać się jego ramienia. Loki szybko złapał Lanę w pasie i chwycił się ręki brata. Potem wzbijali się już w powietrze, zostawiając za sobą ogromne jęzory ognia liżące drzewa.
 - To jest jakiś cholerny sen... - jęknęła Lana, wtulając się z całej siły w pierś Lokiego. Nie miała pojęcia, jak długo lecieli i czy to wszystko nie jest efektem jakiegoś narkotyku lub przedawkowania alkoholu, ale marzyła tylko o tym, by wreszcie znaleźć się na ziemi, daleko od pożarów, piorunów, młotów i bogów. No, może z wyjątkiem jednego boga. 
 Dotknięcie stopami stałego gruntu było istnym błogosławieństwem. Od razu oparła się o drzwi samochodu i odetchnęła kilka razy głęboko.
 - Omal mnie nie udusiłeś! - zawołał z wyrzutem Thor, wciąż rozmasowując gardło.
 - Ty omal nie zabiłeś Lany!
 - Ja tylko... - już miał zamiar zacząć się kłócić, lecz na szczęście uznał, że nie ma to sensu. - Musimy zgłosić się do TARCZY. To wszystko jest niemożliwe... Mjolnir mógł służyć tylko ojcu i mnie... Jak go dotknąłeś?
 - Chciałbym to wiedzieć. - Loki wyciągnął przed siebie dłoń i Mjolnir posłusznie w niej wylądował. Obaj spojrzeli na to z nieskrywaną ciekawością, ale i strachem. - Niesamowite...
 - Oddaj mi go - teraz młot znalazł się w dłoni Thora. Bracia zmierzyli się przenikliwymi spojrzeniami. - Muszę o tym powiedzieć TARCZY.
 - Nie. Jedyne, co musisz to oddać mi młot.
 - Przestań drwić - prychnął Thor. - Radzę ci tu zaczekać i zająć się Laną. Wrócę tu z TARCZĄ. To dla twojego dobra.  - Zaczynał już kręcić młotem, gdy Loki powstrzymał go jednym spojrzeniem.
 - To ty mnie posłuchaj. Radzę ci wykonywać moje polecenia, bo zanim udaliśmy się do lasu, zwołałem resztę wojów, którzy mi pozostali i zleciłem im, by udali się do Jane Foster. Jeśli mi się sprzeciwisz, wystarczy jedno pstryknięcie w palce, by zginęła.
 - Loki! - zawołała z wyrzutem Lana. - Nie możesz tego zrobić!
 - Muszę walczyć o dobro mojego królestwa - odpowiedział, nie spuszczając wzroku z brata.
 - O dobro swojego królestwa czy władzę? - spytała, ostrożnie zbliżając się do niego. Czar pocałunku w jednej chwili prysnął. Powrócił dawny Loki.
  - To nieistotne. A teraz oddaj mi Mjolnir - zwrócił się do brata.
 - Nie waż się zrobić krzywdy Jane - wysyczał blondyn.
 - Więc rób co ci każę i trzymaj język za zębami, dopóki ci nie powiem, że możesz mówić.
 - Musisz się dowiedzieć, co się stało Lanie. Musisz. A żeby to zbadać, będzie ci potrzebna pomoc TARCZY  - mówił, chcąc zyskać na czasie.
 - Pozwól, że o tym sam zdecyduję. Młot! - powtórzył z naciskiem.
 - Gdy ci go oddam, Jane będzie bezpieczna? - Odpowiedziało mu krótkie skinięcie.
 - Nie rób tego! - zwołała Lana, ale dla Thora wszystkie królestwa wszechświata miały o wiele mniejsze znaczenie niż Jane. Oddał Lokiemu Mjolnir, a wtedy mógł już tylko czekać, aż stanie się coś złego.
 - Miłość - rzekł z obrzydzeniem Loki - czy to nie ona tak osłabia? Nawet bóg staje się nędzną istotą, opanowany tym podłym uczuciem. - Właśnie to zdanie spowodowało, że w Lanę trafił drugi piorun, który tym razem nie miał nic wspólnego z boską bronią. Jeszcze chwilę temu całował ją, wkładając w to całą gamę uczuć. Mogła wiedzieć, że wszystko, co robi to iluzja i kłamstwo. Po raz pierwszy w życiu złamała w sobie naukę taty i zaczęła z całych sił żałować tego, co zrobiła. Żałowała nawet, że moc Mjolnira nie obejmuje usuwania z pamięci najbardziej bolesnych chwil, bo tego właśnie potrzebowała.

6 komentarzy:

  1. Zachowanie Lokiego strasznie mi przypomina zachowanie Toma z "Amortencji" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jakby nie patrzeć, oni są do siebie trochę podobni. Z naciskiem na "trochę" bo moim zdaniem Loki jest jeszcze bardziej upierdliwy dla społeczeństwa ;)

      Usuń
  2. Najpierw wielkie zaciekawienie, a potem rozczarowanie zwiazane z Lokim, jak On mogl powiedziec takie cos?! Nie mowiac o stojacej u jego boku Lanie?! :((( Wkurzyłam się na niego no ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loki to jest osobny gatunek i powiem o nim tak : Lokiego się nie rozumie, Lokiego się kocha ;) On już taki jest, jak to facet!

      Usuń
  3. Ehh Loki zachował się najpierw bohatersko a potem wrednie ale rozdział ekstra :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To je Loki .. Jego nie ogarniesz :3 jego wredota do potęgi ętej ( jak to moja mamuśka mawia :p) mnie rozpieprzyła , mówiąc kolokwialnie :D

    OdpowiedzUsuń