wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 19

  19. Dziś krócej, a to tylko dlatego, że sprawy sercowe warto oddzielać od złych uczynków.  Ta piosenka (klik) jest jedną z moich ulubionych i pasuje tu idealnie, zarówno pod względem brzmienia jak i tekstu. Miłej lektury, miłego słuchania! :)


"Mu­zyka zaczy­na się tam, gdzie słowo jest bez­silne - nie pot­ra­fi od­dać wy­razu; mu­zyka jest tworzo­na dla niewyrażalnego. "
  ~Claude Debussy

 

Przebywanie w jednym domu stało się jeszcze trudniejsze. Nie warczeli na siebie i nie byli złośliwi, ale milczeli znacznie częściej. Na początku Loki był zły - Lana wiedziała, że chodziło o Willa, ale nie zamierzała się tłumaczyć.  Po pierwsze nie byli parą, po drugie Will był jej przyjacielem. Przy kolacji atmosfera była już prawie nie do zniesienia, ponieważ gęstniała i w końcu Lana miała dość.
 - Możesz przestać?! - krzyknęła, wstając gwałtownie od stołu.
 - Nawet się nie odezwałem - odpowiedział spokojnie, powoli podnosząc wzrok.
 - Właśnie! Jeszcze wczoraj głośno wygłaszałbyś swoje debilne poglądy i wmawiał mi, że wiesz wszystko lepiej, bo przecież jesteś wszechmocnym bogiem!
 - To źle, że się z tobą nie kłócę? - spytał, nie udając zdziwienia.
 - Mógłbyś zrobić cokolwiek. Miałeś nad sobą pracować.
 - Pracuję nad sobą wewnątrz. - Lana przewróciła oczami. Loki czasem był nie do zniesienia z tym swoim nieziemskim uporem. Dosłownie nieziemskim, bo chyba tylko w Asgardzie można być tak upartym.
 - Świetnie. Najprawdopodobniej i tak zrobisz to, co będziesz uważał za słuszne, a więc i coś, co jest kompletnie sprzeczne z słusznością.
 - Nie mogę robić wszystkiego, co chcesz, żebym robił. Wtedy nie byłbym sobą.
 - Oczywiście! Bo lepiej jest być mordercą i ostatnim draniem - prychnęła z pogardą i wyszła z kuchni, by nie rozpętało się prawdziwe piekło. Jak zawsze w takich chwilach weszła do salonu, włączyła radio, z którego popłynęły głośne dźwięki, wzięła do ręki farby i podeszła do swojego ostatniego obrazu - jego portretu. Wciąż nie wiedziała, jak uzyskać kolor, który odpowiadałby kolorowi jego oczu. Postanowiła jednak, że za wszelką cenę skończy ten obraz. Zaczęła mieszać farby, tu i ówdzie domalowując jakiś detal. Im dłużej go malowała, tym bardziej była na niego zła.
 - Przepraszam - powiedział, choć jego mina bardziej wskazywała na znudzenie, niż rzeczywiste przeprosiny. - Żyję z ziemską dziewczyną pierwszy raz, nie zawsze wiem, jak mam się zachować!
 - Och, jasne, to świetna wymówka! Zapewniam cię, że znaczna część damskiej populacji poczuje się bezpieczniej, kiedy opuścisz Ziemię. - Mówiąc to, zamaszystymi ruchami dopracowywała na obrazie jego włosy.
 - Przecież przeprosiłem...
 - Znakomicie. To zrekompensowało mi wszystko. - Roześmiała się kpiąco.
 - Co mam jeszcze zrobić?! - warknął wściekle, tracąc wszelką cierpliwość.
 - Nic nie rób. To twoje ulubione posunięcie - rzekła spokojnie. Jak na ironię w radiu Dan McCafferty wyśpiewywał właśnie słowa ze zwrotki z Love Hurts.
 Loki wziął głęboki oddech, by się uspokoić. Naprawdę chciał, by ich relacje się poprawiły. Wolnym krokiem podszedł do niej, gdy malowała i po prostu wyciągnął rękę. Lana spojrzała na wyciągniętą ku niej dłoń ze zdziwieniem, lecz po chwili chwyciła ją, a on niespodziewanie wyciągnął ją na środek pokoju i jedną ręką złapał w pasie. Lana położyła dłoń na jego ramieniu i zaczęli... tańczyć. Tak zupełnie bezsensownie, bez powodu. Chwilę temu skakali sobie do gardeł, a teraz poruszali się łagodnie w rytm wolnej piosenki, której tekst wpasowywał się doskonale w to, w co powinni uwierzyć - "miłość boli". Mimo to uśmiechali się do siebie wręcz dziecinnie.  Tym razem nawet Loki pozwolił sobie na nikły uśmiech, który po raz pierwszy, odkąd przybył na Ziemię, obejmował również szmaragdowe oczy.
Gdy piosenka dobiegała końca, byli już bardzo blisko siebie. Lana oparła głowę na jego piersi, przymykając z ufnością oczy. Loki uznał to za najwyższe wyróżnienie i pewniej objął ją w tańcu. Tańczył już kobietami, ilekroć wydawano bale w Walhalli. Było tam o wiele piękniej, muzyka była bardziej dostojna, kobiety piękniej ubrane, a mimo to teraz czuł się znacznie lepiej. Wtedy to były tylko puste kroki, nic nie znaczące dźwięki. Zdał sobie sprawę, że to Lana nadała sens i słowom piosenki i dźwiękom i całej reszcie. Być może to była jedyna okazja, by coś w życiu poczuć...
 Dziewczyna bezbłędnie wyczuła jego myśli, jakby wypisał je na wielkiej tablicy. Zatrzymali się i spojrzeli na siebie, tym razem z powagą. To był jeden z tych momentów, w których serce gwałtownie przyśpiesza, a myśli opuszczają w pośpiechu głowę. To był jeden z tych momentów, które jakiś kretyn musi przerwać. Tym kretynem okazał się intruz pukający do drzwi. Lana i Loki odsunęli się od siebie, dziękując w myślach opatrzności za zesłanego im kretyna. Dziewczyna szybko pobiegła do drzwi, wciąż z wypiekami na twarzy. Otworzyła je i miała ochotę jęknąć.
 - Planujecie zrobić w Alpenie zjazd Asgardczyków?  - W drzwiach, nonszalancko oparty o framugę stał nie kto inny, jak Thor.
 - Muszę porozmawiać z Lokim - oznajmił. - Mogę wejść? - Lana bez słowa przepuściła go w drzwiach.

10 komentarzy:

  1. Och, już było tak blisko! Znęcasz się dosłownie ^^ No ale myślmy, to by było za proste ;D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich opowiadaniach nigdy nic nie jest proste, to chyba jakiś rodzaj sadyzmu, że tak utrudniam życie wszystkim bohaterom ;)
      Odzdrawiam!

      Usuń
  2. Prawdę mówiąc, nie kupuję. Facet rozwalił połowę szpitala i zostawił że sobą kilkanaście trupów, a ta się zastanawia, jak go namalować i sobie z nim tańczy? To jakiś wyższy poziom głupoty i masochizmu. Z drugiej strony są kobiety tak niedowartościowane, że siedzą nawet przy lejących ich pijakach... Nic tylko współczuć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interpretacja jest oczywiście wolna, ale pisząc to miałam na myśli zupełnie coś innego niż "no i co, że pozbijał ludzi i rozwalił szpital, pfff!" ;) Lana cały czas, zresztą dość naiwnie, próbuje z Lokiego zrobić normalną istotę, dlatego musi mu pokazać, że istnieje zrozumienie i pomoc mimo wszystko. Cóż, uważam jednak, że to Czytelnik rządzi, jeśli chodzi o rozumienie tekstu, więc nic Ci nie będę narzucać. Miło, że wpadłaś!
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Oooooo. Thor. Kochana. Tutaj ciekawie sie zapowiada. Owszem tez mi sie nie podoba, ale to jest chyba po prostu charakter lany. Jezu wiem ze jestem szalona ale strasznie utozsamiam Lokiego z Tomem. Kurna, musze dac sobie spokoj. ;) ale ten taniec byl bardzo w stylu Toooomaaaa. Anyways inspiujesz mnie strasznie z avangersami. Chyba sama cos stworze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przyznam szczerze, że trochę się bałam tego rozdziału właśnie z powodu Lany i Lokiego. Wyszło, jak wyszło, mam nadzieję, że w późniejszych rozdziałach będę umiała pokazać, jak to naprawdę z nimi jest :)
      Identyfikacja z Tomem... hmmm. To ciekawe. Ja kocham ich obu i nie utożsamiam Lokiego z Tomem tylko dlatego, że Tom jest tak kochany i wiecznie uśmiechnięty, że prawie trudno uwierzyć, jak świetnie zagrał Lokiego ;)
      Twórz! Twórz, jeśli tylko masz czas i wenę!
      Pozdrowionka!

      Usuń
  4. A wiesz ze tutaj tez jestem ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to niespodzianka! Myślałam, że tylko Tajemnicę czytujesz ;)

      Usuń
  5. W sumie, ilekroć oglądałam wszystkie Thory i Avengers uważałam Thorcia za kretyna xD Brat Lokiego jest takim typowym Super-Duper-Hero-Ciachem od czego po prostu mnie mdli... co nie znaczy, że Chris ma fajny głosik :) P.S. - IRON MAN I TAK WYMIATA :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Heheh Thor'ek oczywiście musiał im przerwać :P

    OdpowiedzUsuń