niedziela, 21 października 2012

Rozdział 9

     9. Tony Stark <3 Kto oglądał Iron Manów i Avengersów wie, za co można go kochać. To chyba najgenialniejszy superbohater. Jestem w stanie wybaczyć mu nawet to, jak bezlitośnie szydził z Lokiego ;)


"Dob­rze widzi się tyl­ko ser­cem. Naj­ważniej­sze jest niewi­doczne dla oczu. "
~Antoine de Saint-Exupéry
 

Nigdy wcześniej nie był zmuszony do użerania się z kobietami, a teraz wrzucono go na głęboką wodę. Wprawdzie Lana nie wyrzuciła go z domu i nic nie wskazywało na to, że w ogóle ma taki zamiar, ale o wiele lepiej mu się żyło, gdy zachowywała się normalnie. Prawdę mówiąc nie rozumiał nawet, dlaczego się obraziła i czuł, że powinien się o to kłócić, ale z racji tego, że mieszkał w jej domu i jadł przy jej stole nie było to dobrym pomysłem.
 W końcu następnego ranka odważył się odezwać, informując wcześniej krótko, że czuje się już znacznie lepiej.
 - Przy kapliczce, o której mówiłaś, spotkałem staruszka. Wspominał coś o lesie i młocie, którego nikt nie mógł wyciągnąć z ziemi. Wiesz, o który las chodzi? - Lana parsknęła złośliwym śmiechem.
 - Alpenę otaczają cztery lasy. Wielkie. Jeśli chcesz w tych lasach znaleźć jeden mały młot, to proszę bardzo, życzę powodzenia.
 - Skoro próbowało go wyciągnąć kilkudziesięciu facetów, to pewnie było o tym głośno. Nic nie słyszałaś?
 - A czy wyglądam ci na faceta, który chciał wyciągnąć z ziemi młot?
  - Nic nie wiesz, czy nie mówisz mi, bo wiesz, do czego tego młota użyję? - stanął przed nią, gdy miała za plecami ścianę, by nie mogła uciec wzrokiem, a przez to by nie miała możliwości kłamstwa. Przez krótką chwilę milczała a potem zerknęła na niego ze złością.
 - Słyszałam tylko, że dużo ludzi wybierało się do Lasu Północnego. Ale nie mam pojęcia, czy to z powodu młota i jeśli tak, to gdzie dokładnie on się znajduje.
 - Jak dostać się do tego lasu? - Jego oczy błysnęły niezdrowym blaskiem, który wywoływał u niej mieszankę wściekłości i smutku.
 - Zawiozę cię tam. Nie chcę, żebyś znów się rozchorował. 
 - Dlaczego? - spytał, a ona była pewna, że się zgrywa. Już po chwili zrozumiała, że zdziwienie w jego głosie było autentyczne. To, że ktoś się o niego martwił i nie chciał nic w zamian, było dla niego tak dziwne, że praktycznie niemożliwe. Wyglądało na to, że będzie go musiała jeszcze wiele nauczyć. Nie, żeby zamierzała mu prawić morały, nic z tego. Zamierzała po prostu udowodnić mu, że bezinteresowne dobro nie jest równoznaczne z głupotą.
 - Bo kiedy chorujesz, cierpisz fizycznie. Chyba tego nie lubisz, prawda?
 - Sprawiałem ci kłopot, gdy byłem chory?
 - Nie.
 - To dlaczego zależy ci, żebym nie był chory? - Zwęził podejrzliwie oczy.
 - Chorobliwa nieufność i wyczuwanie złych intencji to przywara wszystkich bogów, czy tylko twoja? Chcę dla ciebie dobrze, to wszystko.
 - Jeszcze wczoraj mnie nie znosiłaś. Pokłóciliśmy się.
 - I nadal uważam twoje poglądy za głupie, ale to nie znaczy, że chcę, żebyś był chory. Chodź. Chciałeś jechać do tego lasu.
 - To jakiś psychologiczny chwyt, tak? - Lana roześmiała się głośno.
 - Będę w samochodzie za kwadrans.
 I faktycznie była. Uśmiechnęła się na widok Lokiego ubranego w swoje pozaziemskie szaty. Wsiedli razem do jej czarnego samochodu, choć Loki miał pewne opory (najwyraźniej uważał  deskę rozdzielczą za szatańskie ustrojstwo).
Jechali dość długo, bo znów rozpadał się deszcz i trzeba było zwolnić. Las Północny majaczył przed przednią szybą i przybliżał się leniwie. Dopiero teraz dostrzegł, jak jest rozległy. Lana miała rację - nie sposób przeszukać go całego, ale on jako bóg będzie czuł moc Mjolnira, a ona go poprowadzi.
 

***
  

Wylądował na piaszczystej dróżce wiodącej prosto do pracowni Jane Foster i rozejrzał się. Cóż, Puente Antiguo z całą pewnością nie przypominało jego ukochanego, luksusowego Nowego Jorku. Było to małe, niezbyt ładne, typowo amerykańskie miasteczko z kolorowymi reklamami i małymi sklepikami. Obserwatorium Jane wyróżniało się na tle miasteczka, więc nietrudno było je odnaleźć.
Tony podszedł i zapukał w szklane drzwi. Jane spojrzała na niego i omal nie spadła z krzesła. W tej chwili pożałował, że nie posłuchał Pepper i nie wziął samolotu, a latający pancerz Iron Mana. Kobieta otwarła drzwi i nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
 - Witam, pani Foster, Tony Stark - przedstawił się.  - Szukam nijakiego Thora, mieszka tu, albo chociaż przebywa?
 - Mieszka... - bąknęła słabym głosem, wciąż przeszywając go zszokowanym spojrzeniem.
 - Coś nie tak?
 - Niecodziennie goszczę superbohaterów, ale poza tym wszystko w porządku. Wejdzie pan? 
 - Jeśli to nie sprawi kłopotu  - wszedł do środka i od razu poczuł się, jak w domu. Wszędzie wisiały wykresy i statystyki, teczki z papierami pełnymi terminów z dziedziny fizyki i matematyki, zupełnie jak w Stark Tower.  - No więc mówi pani, że znajdę tu Thora - rzekł, ściągając pancerz z twarzy.
 - Zawołam go, dobrze? - odchodziła, wciąż wpatrując się w Tony'ego szeroko otwartymi oczami. Stark uśmiechnął się olśniewająco, choć na Jane nie robiło to takiego wrażenia, jak na innych kobietach.
 Po chwili Jane wróciła z wysokim, umięśnionym blondynem o włosach sięgających ramion i niebieskich oczach.
 - No, witam. Tony Stark, pamiętasz mnie, prawda? - Wyciągnął ku Thorowi rękę, którą ten chętnie przyjął.
 - Pamiętam, oczywiście, że tak. Co pana do nas sprowadza?
 - Agencja TARCZA, rzecz jasna.
 - Nie wiem, czy wiecie, że nie mam już żadnych mocy, straciłem Mjolnir i nie mogę wam pomóc więcej, niż każdy przeciętny śmiertelnik by mógł.
 - Wiemy - rzekł Stark z uśmiechem. - Sęk w tym, że nie każdy ma taką siłę przebicia, jeśli chodzi o twojego braciszka. Loki zaszczycił swoją obecnością naszą planetę.
 - Loki tu jest?! - Thor wyglądał, jakby trzasnął go piorun.
 - Tak. Wiemy, gdzie nasz milusiński przebywa i wiemy, po co przybył na ziemię. Cały problem w tym, że raczej nie ma dobrych intencji i nie zawsze będzie grał fair wobec innych. Loki szuka Mjolnira.
 - Przecież nie może go dobyć!
 - No, to się akurat okaże, jak już do niego dotrze. Wolelibyśmy, żeby to się nie stało. Zresztą sami chcieliśmy go przejąć i oddać tobie.
 - Ojciec pozbawił mnie mocy władania Mjolnirem. Na nic wasze starania - oznajmił i choć mówił pewnym, mocnym głosem, Jane złapała go za rękę i instynktownie przysunęła się do niego. Pewnie wciąż cierpiał z powodu tęsknoty za ojczyzną i rodziną.
 - Więc trzeba wymyślić coś, żebyś mógł go dobyć, bo jeśli zrobi to Loki, możemy mieć kłopot.
 - Mój ojciec powiedział  "ten godny, który dobędzie miecza, otrzyma moc Thora".
 - A więc trzeba wykazać się godnością. To dobra informacja, biorąc pod uwagę fakt, że Lokiemu może to przysporzyć pewnych... niedogodności - puścił Jane oczko, a ona zaróżowiła się nieśmiało. Najwyraźniej wiedziała, o co chodzi. 
 - Loki ma w sobie wiele dobra. On tylko zbłądził.
 - Okłamał cię, doprowadził do wygnania, buchnął Tesserakt i rozwalił pół dzielnicy Nowego Jorku. Jeśli to jest błądzenie, to osobiście kupię mu na gwiazdkę  elektroniczną mapkę. Przemyśl sobie wszystko i zgłoś się do kogokolwiek z TARCZY, kiedy podejmiesz decyzję o współpracy. No, może i Fury nie dał ci wielkiego wyboru, ale chcemy być grzeczni. Daj znać jak najszybciej.
 - A co konkretnie miałbym robić?
 - Pewnie wszystko, by przeszkodzić Lokiemu.
 - Muszę zobaczyć się  z bratem!
 - O tak, sądzę, że na to dyrektor Fury chętnie się zgodzi. Do zobaczenia, Thor. Do widzenia, pani Foster - pocałował ją w wierzch dłoni i wzbił się w powietrze tuż za drzwiami.

3 komentarze:

  1. Tony, Tony, Tony *_* uwielbiam go! Wczoraj po raz n-ty oglądałam Iron mana 2 i jeszcze mnie trzyma ;) Ciekawe czy Loki bedzie w stanie dobyć Mjolnira ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iron Mana można oglądać nawet po pięćdziesiąt razy z tego prostego względu, że jest świetnie zrobiony, ma mistrzowskie teksty i Roberta Downeya Jr. który w roli sprawdził się wybitnie!

      Usuń