30. Dawno nie było wybuchów, starć i okrucieństwa. W najbliższych rozdziałach nadrobię, obiecuję. I tych, którym się wydaje, że teraz to już prosta droga do zwycięstwa jednej ze stron, uprzedzam - ja i mój wrodzony sadyzm na to nie pozwolimy. Na koniec uprzedzam tych co delikatniejszych Czytelników, że przez kilka następnych rozdziałów styl opowiadania... trochę się zmieni.
"Wojny zaczynają się, kiedy chcesz, ale nie kończą się, kiedy prosisz."
~ Niccolò Machiavelli
Dzisiejszy poranek postawił Asgard w stanie pełnej gotowości. Loki, tak, jak zapowiedział, wysłał wiadomość do Laufeya i dziś osobiście dokonał przeglądu gigantycznej armii, którą pod jego nieobecność zorganizowała Rada Starszych. Chodził wzdłuż pierwszego rzędu, przyglądając się swoim wojownikom z uznaniem. Każdy z nich, od dowódców po zwykłych szeregowych był dobrze wyposażony, perfekcyjnie przygotowany i gotów z dumą zginąć za Asgard. Tego właśnie mu było trzeba. Wreszcie zemści się na Laufeyu. Ten kretyn naprawdę uwierzył, że Lokiemu jest potrzebne wyłącznie formalne zwycięstwo, aby umocnić swoją pozycję i na zawsze zepchnąć z tronu Odyna, a w zamian odda mu nie tylko szkatułę* ale i dalsze panowanie nad Jottunheim. Jakie to szczęście, że nie odziedziczył inteligencji po swoim ojcu... To byłaby doprawdy klęska dla wspaniałego Asgardu.
- Dziś ruszacie do ponownego boju pomiędzy mocarstwem mężnych wojów, a krainą potworów - mówił donośnie, tak, aby jak najwięcej ludzi go usłyszało. - Strażnik Bifrostu otworzy portal dla całej armii, a wtedy dotrzemy do Jottunheim, gdzie rozstawią was wasi dowódcy. Ja, król Asgardu, wierzę w was! - rozległy się okrzyki bojowe. Loki spojrzał w bok, na Friggę i Lanę, które stały nieruchomo, wpatrzone w niego ze swoistym strachem, ale nie przejął się tym opętany chęcią zwycięstwa. Przeciwnie - widok Lany, jedynej istoty, którą był w stanie pokochać, sprawił, że jeszcze bardziej pragnął wygrać - dla niej, dla jej chwały, dlatego, by Lana Hayes, kobieta wzięta tu z ziemi, nosiła godny tytuł królowej Asgardu.
- Macie nie brać jeńców! Mordować wszystkich, których spotkacie na swojej drodze! Wygrać za wszelką cenę i wrócić z tarczą lub na tarczy! Nie wolno wam nikogo oszczędzić! Macie spalić żywcem i samego diabła, jeśli stanie wam na drodze! - po raz kolejny odpowiedział mu okrzyk zachwytu. Doskonale wiedział, jak trafić w czułe punkty Asgardczyków, jak zagrzać ich do walki. Potem przywołał jednym gestem Mjolnir i uniósł go do góry z okrzykiem - za Asgard, który podchwyciła licząca setki tysięcy żołnierzy armia.
Niedługo później ziemia pod ich stopami zatrzęsła się w rytm galopujących koni i równego marszu wojsk. Tłumy na ulicach pozdrawiały i wychwalały swoich wojów. Loki miał ruszyć z własną gwardią na końcu.
- Lano - chwycił dziewczynę za ramiona i spojrzał w jej przerażone oczy - zostaniesz tu z moją matką. Ochraniać was będzie tysięczna straż Wallhali, nie masz się czego obawiać.
- Nie boję się ataku Jotthunów - odpowiedziała, siląc się na spokój. - Boję się, że już nie wrócisz.
- Wiesz, że mój plan jest idealny, że po prostu nie mogę zginąć. Poza tym w świecie bogów nie powinnaś mieć ludzkich obaw. - Chciał pogłaskać ją po policzku, ale gwałtownie się odwróciła.
- Jestem człowiekiem i wiem, co to znaczy przegrać, co to znacz stracić plan idealny w decydującym momencie. Ty zawsze byłeś zbyt pewny siebie, zawsze wierzysz tylko we własną siłę!
- Bo nikt nie ma jej tyle, co ja. Jestem królem Asgardu, Lano. Nie ma we wszechświecie nic potężniejszego. Spotkamy się za kilka godzin na zwycięskiej uczcie. - Już chciał odejść, gdy złapała go mocno za dłoń.
- Nie chcę tu zostać. Muszę wiedzieć, co się z tobą dzieje, czy żyjesz, czy masz jak wrócić do Asgardu...
- Wrócę niedługo. Z koroną Jottunheim. Obiecuję - rzekł, po czym pocałował ją w policzek i zaczął oddalać, pobrzękując swoją zbroją i trzymając w dłoni Mjolnir . Światło odbijało się w jego koronie, a płaszcz majestatycznie opadał z jego ramion ku ziemi. O tak, wyglądał na potężnego władcę od stóp po czubek głowy, ale dla niej nadal był Lokim - mężczyzną, którego poznała na ziemi, jako zbłąkanego, zagubionego w zupełnie obcym świecie. Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, gdy dosiadał swego konia, a wraz z nim uczyniła to gwardia przyboczna.
- Zrób coś - usłyszała błagalny szept Friggi tuż przy swoim uchu. - To nie jest czysta wojna. On ma jakiś układ z Laufeyem, prawda? Ale Laufey to demon, wcielone zło. Oszukał go. Lano, on nie wygra tej wojny. Zatrzymaj go. - Dziewczyna na ułamek sekundy spojrzała matce Lokiego w oczy. Chciała jej odpowiedzieć, że nic nie może zrobić, ale jednak mogła.
- Jeśli mnie ze sobą nie zabierzesz, wrócę na Ziemię! - wykrzyczała głośno. Na tyle głośno, że Loki zatrzymał się gwałtownie.
- Co ty wyprawiasz?! - zawołał z furią. - Nie teraz! Nie mogę cię tam ze sobą wziąć!
- Nie masz wyboru. Przysięgam, że tym razem naprawdę zniknę, jeśli mnie nie posłuchasz! Milcz! - dodała, widząc, że chce coś powiedzieć. - Widzisz to? - podniosła swoją dłoń, na której w Lesie Północnym powstał znak Mjolnira, a który teraz jarzył się oślepiającym blaskiem. - To daje mi wielką siłę, mogę obronić siebie samą i ciebie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeszcze nie rozumiesz, że wojna kpi sobie z idealnych planów i tylko czeka na to, by pochłonąć jak najwięcej krwi? - Na tę kwestię szmaragdowe tęczówki oczu Lokiego rozjarzyły się szaleńczą wściekłością. Wiedział, że tym razem to będzie koniec, że czara goryczy się przelała. Bez słowa, bez zbędnej delikatności chwycił ją wpół i posadził na czarnym koniu tuż przed sobą.
- Będziesz tego żałowała. Będzie żałował cały wszechświat, zobaczysz. - Miał nadzieję, że to ją złamie i jednak zmieni zdanie, ale nie odezwała się nawet słowem. Portal właśnie został otwarty, więc nie miał wyjścia, musiał zmusić konia do galopu.
- Chyba nie liczysz na czystą grę Laufeya? - spytała, mrużąc oczy, w które wpadał wiatr i przekrzykując tumult towarzyszący wściekłemu galopowi asgardzkiej armii.
- Liczę na to, że nie jest głupi i wie, z kim zadarł.
- Co zamierzasz?
- Wyrżnąć w pień jego armię, a Laufeya zabić osobiście. Za zniszczenie mi życia. A teraz posłuchaj: gdy dotrzemy do Jottunheim, ukryję cię i przydzielę ci ochronę, a ty nie będziesz się wychylała. Ja wezmę udział w walce dopiero wtedy, gdy do przejścia zostanie tylko najcięższa ochrona i sam Laufey. Gdyby coś poszło nie tak, masz natychmiast wracać do Asgardu i ostrzec wszystkich.
- Ale...
- BEZ DYSKUSJI! Masz robić wszystko co, mówię!
- Po moim trupie! Nie będę siedziała w bezpiecznej kryjówce podczas gdy ty będziesz narażał życie! - Lokim zatrzęsła najprawdziwsza furia. Taka, która potrzebowała natychmiastowego uwolnienia, by nie rozerwać go od środka i ku ogólnemu przerażeniu znalazła ujście w najmniej odpowiednim momencie.
Hejoo , jestem nową czytelniczką , twój blog strasznie mi się spodobał , mało tego , uważam że jest wręcz fantastyczny . Naprawdę masz talent do pisania . Życzę weny i pomysłów ,pozdrawiam serdecznie :D x3
OdpowiedzUsuńMysterious~
Jest!Nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak będzie wyglądała ta wojna z Jottunheim...
A i będzie więcej akcji,co bardzo lubię :D
Pozdrawiam i życzę weny :)
Asia
Lana :D
OdpowiedzUsuńRobi się gorąco :D Lana i Loki mają podobny uparty i zawzięty charakter :)
OdpowiedzUsuń